-"Kochanie napijemy się wina?"
Pada tekst z sypialni. Szybko dociera do mnie przebijając się przez korę mózgową wiadomość od męża.
-"Czego on chce? " Zastanawiam się - oglądnąć film, napić się wina , czy może jeszcze czegoś innego na co ja nie mam chęci?Dlaczego w zasadzie nie mam chęci? Zastanowiło mnie i to!W jednej ręce stos brudnej bielizny do prania, w drugiej odkurzacz parowy, hmm, za chwilę muszę jeszcze przygotować Zosi obiad na jutro , wypada też zetrzeć podłogę i jakąś kolację zorganizować. Ale nic się nie dzieje, w podskokach widłami zgarnę pajęczyny w jaskini, pod rozgrzanym kamieniem przetoczę fraki, wpadnę do jeziora na małą przepierkę, przy okazji świeżą gałęzią szturchnę kilka rybek i jedną fokę. W szałasie upichcę na ognisku upolowane zdobycze , z foki machnę sobie płaszczyk i już kurde gotowa i wypoczęta poczekam aż mój jaskiniowiec wróci i zatarga mnie za mój poczochrany łeb do inne części jaskini ! Bajka! No i pada retoryczne pytanie -DLACZEGO NIE MAM OCHOTY?
No ale mówię mężowi, że oczywiście chętnie się napiję !I padam jak mucha na łóżko nie dokończywszy pierwszej lampki!A co!Ale to nie koniec perypetii!Było to chyba tydzień dobroci bo mąż znów chciał zrobić coś dobrego, udało mu się mnie upić a teraz chciał mnie zaczadzić- zrobił śniadanie w piątek! Obudził mnie dziwny zapach! Kurde pali się - na korytarzu dym czuć jak nie wiem co , wyskoczyłam z łóżka biegnę na wpół przytomna aby odnaleźć miejsce i przyczynę, a tu mój mąż siedzi w kuchni i robi śniadanie!
-"Kochanie już wstałaś, a ja w połowie przygotowań jestem!"
-"Boże, to dopiero połowa a już zdążyłeś rozpierdzielić w drobny pył porządek jaki panuje w tym pomieszczeniu, wybrudziłeś całą zastawę , wszystkie garnki i kubki, a to dopiero połowa? Przypominam Ci też, że to co robisz , cokolwiek to jest, przypomina jajecznicę. A przyrząd który nastawiłeś na 5 jest tosterem i w tej chwili pali kolejnego tosta,sok który ma kolor pomarańczy to na pewno ten, który wziąłeś z lodówki, a ponieważ jest już otwarty 5 dni nie wydaje mi się przydatny do spożycia. Ale nic to, kochanie - zjedzmy to śniadanie! "
Nerwy mnie telepały , a bardzo bardzo chrupki tost kruszył się w moich szczękach!No i siadamy do stołu , mąż ugryzł tosta , powiedział że jest już spóźniony i leci do pracy! I zostałam ja , palące się tosty, coś na kształt burdelu w kuchni i Zośka robiąca za podłogowe urządzenie ścierające - masakra! Tak oto miałam kila chwil szczególnej dobroci i kilkanaście sprzątania!
KOCHANIE NAPIJEMY SIĘ WINA ? :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz