(function(i,s,o,g,r,a,m){i['GoogleAnalyticsObject']=r;i[r]=i[r]||function(){ (i[r].q=i[r].q||[]).push(arguments)},i[r].l=1*new Date();a=s.createElement(o), m=s.getElementsByTagName(o)[0];a.async=1;a.src=g;m.parentNode.insertBefore(a,m) })(window,document,'script','//www.google-analytics.com/analytics.js','ga'); ga('create', 'UA-47068289-1', 'sprytnamamablog.blogspot.com'); ga('send', 'pageview');

wtorek, 30 lipca 2013

SRANIE W BANIE - ZĄBKOWANIE!!

Nie wiem bo nie pamiętam , ale nie na darmo chyba ktoś tam na górze wymyślił żebyśmy nie pamiętali bólu ząbkujących szczęk. Nieszczęśnicy ( przekornie mówi się żę Ci madrzejsi a bolące zęby nazywa zębami mądrości :) ) czasem mają pecha i gdzieś tam z boku szczęki czują te nieszczęśne ósemki. Zosia miała to szczęście że dość długo była bezzębna i problem Nas omijał , potem już wyczekiwany kiełek się pojawił więc to był oczywiście powód do świętowania w rodzinie. Nawet niesamowite jest to, że Twoja rodzona mama , wydawałoby się twarda sztuka nagle nie wiadomo czemu  rozczula się nad ząbkiem w szczęce mojej pociechy ! I o co chodzi? Zęby rosną raczej wszytkim i nie widzę tu wielkiej potrzeby świętowania. No ale ja swoje, babcie z dziadkami swoje , co zrobisz! Po tej aferze z wirusem Zosia dziś otworzyła na tyle szeroko usta że bystrym matczynym okiem zauważyłam - uwaga uwaga - 3 nowe nabytki! To totalna masakra- już dziś wiem czemu ząbkowanie wymawia się przez zaciśniete zzzzzęby! Nic nie pomoga, a boli ją to okrutnie bo marudna jest taka że to kosmos jakiś.Oczywiście znów wiedza poszła w ruch. A w dobytku posiadam szereg specyfików które rzec by można ułatwiłby nam życie! Teraz opowiem wam o nich bo to ważna sprawa , a jeśli można dziecku ulżyć i sobie zaserwować odrobinę  spokoju to już wart zawalczyć o spokojniejsza noc

ŻEL CALGEL
No co mogę powiedzieć kosztuje dużo bo chyba około 20 zł.Jest gęsty i akurat dla mnie to jest minus bo ciężko go rozsmarować na całych dziąsełkach . Ale za to ma dużo składników, co w zasadzie nic z sobą nie niesie, bo akurat Zosi nie pomaga , tak jak bym tego oczekiwała.Szybko  się kończy zawartość tych tubeczek  i faktycznie można się rozczarować.

CAMILIA BOIRON
Kupiłam tydzień temu. W aptece 24 zł.Całe opakowanie to 10 pojemniczków jednorazowych zwanych minimsami, po 1ml roztworu w każdym.Pakowane po 5 w osobnych foliach.Preparat zawieraz przede wszystkim  wyciąg z rumianku 9 CH co oznacza, że substancja wyjściowa została  rozcieńczona dziewięć razy do jednej setnej (C) i poddana pięć razy dynamizowaniu zgodnie z  metodą Hahnemanna (H).Wyciąg ze szkarłatki amerykańskiej - Phytolaca decandra 5CH o działaniu znieczulającym , oraz wyciąg z rzewienia dłoniastego inaczej zwanego rabarbarem :-) 5 CH i w tej postaci działa przeciwbiegunkowo.Składnikiem pomocniczym jest woda oczyszczona.Zadowolona jestem szlenie z tego produktu , stosuję go już w sytuacjach najwyższego stanu alarmowego.Działa natychniast i daje małej dużą ulgę. Minusem jest dla  mnie to jest tylko 10 saszetek a chcąc dziecku podować dziennie nawet 2-3 to 24 zł znika w mgnieniu zęba :p. Sposób podania i smakjak  mniemam jest rewelacyjny bo Zośka nie ma żadnego problemu z wypiciem płynu.Wystarczy otworzyć saszetkę, oderwać jeden pojemniczek, odłamać końcówkę i zawartość pojemniczka  wprowadzić do jamy ustnej.

ŻEL BOBODENT
To jest produkt  , który stosuję na codzień. Produkt zawiera substancję czynną - chlorowodorek lidokainy o dziłaniu znieczulającym jak się pewnie domyślacie, a także wyciąg suchy z rumianku - działanie przeciwzapalne, tymianku ze względu na zawarty w nim tymol , który działa bakteriobójczo, sorbitol ciekły- substancja słodząca, z tego co udało mi się ustalić -polepszacz smaku, sacharyna słodowa- to również polepeszacz smaku- dodaje słodkości.No i im głebiej w las tym ciemniej, więc nie bedę już rozkładać na czynniki pierwsze reszty składników.Niedrogi, działa już po 2 minutach od zastosowania,wydajny.Mam dwie tubeczki , i bardzo sobie chwalę ten specyfik , mimo iż trochę świństewek w nim jest! 

GRYZAK ŻELOWY
Gratuluję każdemu kto nauczył swoje dziecko gryźć gryzaki-moja Zosia omija je szarym łukiem.Mamy jednak jeden , ofiarowany nam przez panią doktor. Z czym to się je?? Z lodówką.Metoda jest prosta, czysty gryzak umieszczamy w lodówce na ok 2 godziny( ma być schłodony a nie zamrożony więc nie oszukiwać i nie wkładać do zamrażalnika) i podajemy maluchowi. Żel który jest w środku utrzymuje gęstość i niską temperaturę przez co może pomóc maluchowi.

GRYZAK Z KORZENIA IRYSA
No jak z Niemiec to musi działać :-) Niemiecka firma wypuściła na rynek taki oto specyfik za 49 zł.Produkt w 100% naturalny.Podobno pomaga, niestety nie mam go jeszcze więc nic nie mogę powiedzieć.Narazie zwracamuwagę że jest taki magiczny gryzaczek.

GRYZAK Z WODĄ
No tu opcji zakupu jest ogrom. Małe, duże , kolorwe, wymyślne, z fakturami, jako część zabawki, do koloru ,do wyboru, co Wam będę mówić... U nas się nie sprawdziły- Zosia jak już napisała nie toleruje gryzaków.

GRYZAK ŻYRAFKA SOPHIE
No podobno też super sprawa i super cena ok 50 zł. Nie wiem nie mam w posiadaniu.Ale chyba będę musiała się zaopatrzyć, bo z moich obserwacji wynika że jest to jedyny gryzak na rynku którego gęstość jest najbardziej zbliżona do ludzkiego ciała , przez co dobrze się w niego wtopić bolącymi dziąsłami- bo każdy chyba widział malucha atakującego czyjeś ciało- bez znaczenia czy palec u nogi, kolano, palec u ręki czy ramię tylko gryźć , gryźć , gryźć!!!!!

GRYZAK SIATECZKOWY
Podobno hit .Może i hit jaknauczysz dziecko żenie chcesz go udusić tylko kulturalnie poczęstować jabłuszkiem w siateczce.Mi Zosia na tyle nie ufa, i guzik z zakupu.Wiem że się sprawdza,wkłada się do siateczki wybrany owoc i maluch sobie go rozpamula przez siateczkę. Dla mnie fajny pomysł , ale w ząb nie higieniczny i w sumie się cieszę że Zosi ta metoda nie podeszła. Cena takiego gryzaka  już od 10 zł.

GRYZAK DZIĄSEŁKOWY BABY ONO
Około 10 zł chyba zapłaciłam.Rewelacyjna sprawa już za samą pomoc przy rozprowadzaniu żelu na dziąsełka- wystarczy nałożyć żel na nasadkę i użyć trochę siły aby przed oporem malucha zdążyć rozprowadzić go na dziąsłach.Ma bardzo miękki sylikon z wypustkami, mojej Zosi to odpowiada i często nawet się nim bawi.Ze względu na kształt nie bardzo sobie wyobrażam aby maluch mógł sam dać radę utrzymać w buzi taki gryzako-smoczek, ale do obgryzania superowski :_)

ZESTAW SZCZOTECZEK CANPOL
Niby produkt do mycia ząbasków, ale jak się ma odpowiedzialne dziecko to można też zastosować jako gryzak. Cena 8.90. Zestaw to trzy kolorowe szczoteczki o trzech funkcjach-szczoteczki do masażu dziąseł - przeznaczonej dla dzieci od 6-ego miesiąca życia. Jej specjalny kształt i właściwa twardość gumowej końcówki pozwalają bezpiecznie masować delikatne dziąsła dziecka, szczoteczki gumowej - o wyglądzie tradycyjnej szczoteczki, przeznaczonej do mycia pierwszych ząbków od około 11-ego miesiąca życia. Gumowa końcówka zabezpiecza przed bolesnym urażeniem dziąseł i pierwszych ząbków dziecka, szczoteczki tradycyjnej - wykonanej z miękkiego nylonowego włosia, przeznaczonej dla dzieci starszych. To pierwsza prawdziwa szczoteczka do zębów malucha.Opłaca się to mieć!!


CHIPSY KUKURYDZIANE
Nie jestem zwolennikiem tego typu  przekąsek, no ale co mam zrobić jak trzeba dziecku pomóc- kupuję- i jeszcze się cieszę że pomaga.

SKÓRKA Z CHLEBA
Zosia pochłania jej tony,im suchsza tym lepsza.Naturalna metoda przy ząbkowaniu.

ZIMNY PLASTER POMIDORA
Tego nie umiem wytłumaczyć - poprostu jak tylko widzi że mam na kanapce to nie odpuści.Ochoczo więc czestuję swoją pociechę.

KUBEK NIEKAPEK Z LOVI
Polecam i jako niekapek i jako gryzak :) .Jego ustnik jest tak wyprofilowany że naprawdę moża się powyżywać przy bolącuch dziąsłach :-) Cena ok 30 zł.





niedziela, 7 lipca 2013

NA WSI - wydawnictwo Olesiejuk - świetna książeczka dla dzieci

Mąż mnie zabrał na zakupy , czasem sie zadarza, i żeby ktoś nie pomyślał że do odzieżowego czy obuwniczego, bo wyszłoby że Wojnar( nazwijmy roboczo tak mojego męża) uchodzi za ideał!! Na zakupy do Media Marktu!! No też fajnie , żadnej dwudrzwiowej lodówki nie poogladałam, żadnego aparatu, ani obietywu, żadnej super suszarki do włosów ani prostownicy - no nic, to moje pierwsze pytanie brzmi - po cholerę mnie bierze do sklepu???Odpowiedź brzmi - "nie po cholerę a po tablecik". Podczas gdy on  chłonął wiedzę z zakresu możliwość technicznych swojego gadżeciku ja szybciutko skorzystałam z okazji i wymknełam się do stoiska z książkami. Miałam tylko 5 minut więc raz dwa wprawnym okiem ogarnełam stoisko i jak to zwykle była wróciłam do mojego męża w glorii i chwale targając książeczkę pod pachą! Odrazu tez napotkałam na protest, bo akurat książeczka była dla Zosi, a Zosia ma już przecież książeczki. Tylko facet może pomyśleć że dziecku wystaczy kilka książeczek, a zreszta one się dziecku nudzą jak je ciągle ogląda.Trzeba więc wciąż uzupełniać zbiór.!!Ale ciągle słyszę nie i nie . "Dobra" mówię "zaraz odłoże" i robię minę złego dobermana, jednak po ślubie mina ta już nie działa tak jak powinna , podobnie jak mina z kocimi oczkami .I tu nagle jak z jasnego nieba mąż pyta czy podoba mi się ten tablecik?? Ja jestem jednak obrażona to jak mam się odezwać hmm?? Szybko przemyślałam jednak taktykę i mówię że jest super, że musimy go kupić - facet jak dziecko zabawka musi być to kupiliśmy.Idąc do kasy ja wciaż książeczkę pod pachą trzymam ,w końcu i Wojnar to zuważył i mi mówi że chyba miałam ją odłożyć a ja mu wtedy mówię że jak on pierdoły kupuje to dziecku na książeczę bedzie żałował? Kupił :-) No i powiem Wam że już w samochodzie mnie przeprosił za to że taki uparciuszek jest, bo książeczka okazała się superancka. To co Wyczka lubi najbardziej -twarde kartonowe kartki, to co nie mniej ważne- ładna prosta szata graficzna  no i motyw najfajniejszy- posiada pakiet 10 zwierzątek na przyssawkach. No zabawa jest niesamowia, bo moża mówić dziecku o każdym ze zwierzątek, można te zwierzątka przyklejać w dowolnym miejscu książki. Jest to książka co prawda przeznaczona dla dzieci powyżej 3 roku życia, ale jak dla mnie to starszna strata nie pokazać takiej książki maluchowi. Biorę ją w każdą podróż z Zosią , wyciągam zwierzątka, a ona je przykleja i odkleja , i może tak robić przez godzinę spokojnie , a ja mam święty spokój i miłą podróż. Książeczka posiada też kilka rebusów które trzeba rozwiązać za pomocą umieszczenia w odpowiednim miejscu zwierzątek - no  tu się zgodzę to już zadanie dla trzylatka, tak samo pewnie jak nie połykanie małych części- w tym przypadku kurczątek np. :-) Suma sumaru bardzo Wam polecam tą pozycję bo warta swej ceny - ja zapłaciłam 34 zł, poprawka mąż zapłacił :-)




























czwartek, 4 lipca 2013

ARIEL -POWER CAPSULS

Przez ten cały rozgardiasz są i plusy. Jeden z plusów to ten że w pełni mogła przetesować ofiarowane mi przez pewien serwis nowe kapsułki piorące Ariel-power capsules. Ja ich jeszcze w sklepie nie widziałam więc nie wiem czy już są i ile kosztują- na najbliższych zakupach postaram się doinformować. Mam natomiast dwa opakowania po 15 kapsułek każde. Jest 3 rodzaje - do prania białych rzeczy Ariel Mountain Spring , do kolorowych Ariel Color & Style , i do kolorowego z dodatkiem płynu Lenor. Każda kapsułka to 28 ml płynu podzielona  na 3 komory z odpowiednimi detergentami. Jedna kapsułka to jedno pranie i uwaga- dokłądnie  i skutecznie działa  nawet przy maksymalnym załadunku pralki  .Folia podczas prania
pudełka testowe

W WOLNEJ CHWILI........

Witajcie,
Dawno nic nie napisałam , ale nie dziwcie mi się, bo z dwójką dzieci , gdzie jeszcze jedno z nich ma 28 lat ciężko ogarnąć niektóre sprawy :) Bo o co chodzi?? No oczywiście o choroby. Zośka złapała jakiś wirus w ciągu kilku godzin  poprzez ustny ubytek treści żołądkowej ubyło mi połowę dziecka. Z tego też powodu dotarcie do lekarza poprzez góry  i doliny sądeczczyzny wywołało u mojej Zosi kolejną lawinę wymiotów, moje dziecko pozwoliło sobie  załatwić połowę tapicerki w samochodzie.Znajoma Pani doktor -bo tylko takim się cokolwiek ufa- dała nam coś na kształt kroplóweczki tyle tylko że do butelki i jakiś syrop działający jak smecta o paskudnym fluorescencyjnym kolorze , w smaku tez do d....(swoją drogą co za palant wymyśla takie kolory syropków , przecież dzieciaki obrazu to zauważają i już  na sam widok butelki widac że akcja nie przebiegnie pomyślnie). No oczywiście całonocne czuwanie przy maluchu spowodowało że zjadłam całe DUŻE -oczywiście- pudełko Rafaello i uwieżcie mi, wcale się przez to lepiej nie poczułam. Myślałam żeby może jechać do szpitala, ale z moim nieufnym nastawieniem do służby zdrowia szybko sobie przeliczyłam ile syfów może tam moja maleńka załapać i ryzykancko zostałyśmy w domu. Dziś już lepiej -  biegunka.Dobrze  że mam tylko Zosię bo inaczej musiałbym założyć śmietnisko pampersów, pralnie i suszarnię, magiel no i usługi dezynfekacyjne.A jakby tego było mało w samo południe, bardzo spektakularnie na podjazd zajechała nasza Asterka a w niej mój kochany mąż. Od tego momentu dzień można było całkowicie uznać za stracony. To że odrazu wpakował się do łóżka , przeżyję, to że jak miałam na chwilkę wyjechać z domu , zadzwonił i powiedział ze on jest już taki zmęczony  a ja tyle gdzieś jestem ,przeżyję, to że kazał mi zrobić kolację bo i miałam na to 15 minut a miała być gotowana, bo on by sie lepiej po takiej poczuł- przeżyję i stoliczku nakryj się kolacja była, ale kurde to że jak wróciłam cały pokój latał do góry nogami mimo iż całe dopołudnie w nim sprzatałam to już czara goryczy się przelała !Mąż opart o kanapę Zośka wywalająca coś z ostatniej szuflady jaka jeszcze nie została opróżniona i pada tekst- bo Zosia chciała się pobawić(Nie powiem które z nich na tablecie w wyścigówki grało)! NO kude kurde kurde i jeszcze musiałam to posprzątać po nieprzespanej nocy, no szlak może człowieka trafić w minutę i mnie nikt nie zapyta czy się źle czuje!! A czuję się źle!!!