(function(i,s,o,g,r,a,m){i['GoogleAnalyticsObject']=r;i[r]=i[r]||function(){ (i[r].q=i[r].q||[]).push(arguments)},i[r].l=1*new Date();a=s.createElement(o), m=s.getElementsByTagName(o)[0];a.async=1;a.src=g;m.parentNode.insertBefore(a,m) })(window,document,'script','//www.google-analytics.com/analytics.js','ga'); ga('create', 'UA-47068289-1', 'sprytnamamablog.blogspot.com'); ga('send', 'pageview');

środa, 19 czerwca 2013

FUNDACJA RODZIĆ PO LUDZKU- Co to znaczy rodzić po ludzku?

Hm,  właśnie się dowiedziałam że jedna z moich  blogowych koleżanek ma ogromną przyjemność znów zostać mamusią- serdecznie gratuluję. Tak sobie więc postanowiłam powspominać.  Rok temu jako okragły pączuszek szukając i  czytając tomy makulatury wszelkiej maści i gramatury czasem udało się znaleźć coś naprawdę interesującego. Pamiętam  że gdzieś mimochodem w szeleszczącym radiu  zamieszczonym w kabinie kierowcy wrocławskiego tramwaju uszłyszałam tekst -"rodzić po ludzku"  jakiś tam ranking czegoś! Że nic nie wiedziałam więc ja i mój na owe czasy pokaźny brzuch postanowiliśmy się doinformować . No i strzał w dziesiątkę - bo nie dość że coś takiego funkcjonuje to jeszcze jest totalną skarbnicą wiedzy .Otrzymałam też książeczkę - jedną  z najbardziej  kompetentnych jakie zdażyło mi się czytać w owym czasie - Co to znaczy rodzić po ludzku!!Fundacja  powstała w 1996 r., aby pomóc kobietom z takimi zjawiskami jak brak intymności na wieloosobowych salach porodowych, anonimowości, samotności i brak wsparcia na polskich porodówkach.Już po pierwszej akcji nastapiły zmiany a na  postulaty  takie jak  wprowadzenie porodów rodzinnych, umożliwienie matce ciągłego kontaktu z dzieckiem, zniesienie zakazu odwiedzin bliskich - odpowiedzieli dyrektorzy wielu szpitali, lekarze i położne. Fundacja ta ma jeszcze jeden szalenie ważny jak dla mnie plus- to ona bowiem ustaliła ranking przyjaznych  placówek porodowych w oparciu o listy pacjentek, czyli bardzo prawdziwy. W 2006 roku akcja została sfinalizowana, a najlepsze szpitale otrzymały nagrody. Dziś  funkcjonuje już strona intrnetowa powiązana z fundając- http://www.gdzierodzic.info - tam można znaleźć lub zgłosić placówkę. Ja właśnie dzięki tej fundacji wybrałam bardzo dobry szpital położniczy pod Wrocławiem- ale życie weryfikuję plany i moja Zosia przyszła na świat w całkiem innym zakątku Polski. Nie mniej jednak szalenie polecam Wam zapoznanie się z tą stroną , jest tam  dużo spraw związanych z rodzicielstwem , dużo informacji prawnych, można tez zamówić za darmo wiele pozycji wydawniczych i odpowidnio się doinformować, możecie tez poszukać szkoły rodzenia. Mnie ta wiedza bardzo się przydała, a w najważniejszym momecie wiedziałam że jestem w odpowiednich rękach i nic ani mnie, ani maleństwu stać się nie może! Warto , naprawdę warto poznać swoje prawa.....

poniedziałek, 17 czerwca 2013

C- jak ciąża, C - jak ciężarówka C - jak Cooke

Nie wiem jak można się nazywać Kaz Cooke i nie pisać śmiesznych rzeczy?? Najwyraźniej nie można!! Ciężarówką przez 9 miesięcy - pozycja którą każda mama z małym astronautą w brzuszku  i dużym poczuciem humoru  mieć powinna.Dlaczego?? Bo nawet lody bakaliowe w środku nocy czasem nie poprawiają tak samopoczucia , jak myśl że  nie tylko ja biedna mam tak ciężko.Kaz przeszłą samą siebie, a przy okazji mi za zakup jej książki umiliła nudny i smętny czas 9-miesięcznego oczekiwania na potomka. Książka  wydawnictwa Yinsignis opisuję  kolejne etapy rozwoju ciąży tydzień po tygoniu + opis przeżyć naszej bohaterki z jej domowego zakątka. Z takich śmieszniejszych spraw  to znajdziemy tu i metr na którym tydzień po tygodniu zaznaczony jest wzrost naszego maleństwa. Miejsce na notaki , których nikt nigdy nie robi, oraz niesamowite rysuki, głowa mała ile się ktoś musiał nakombinować nad wzornictwem. Pod koniec książki przydatna wstawka z aktualnymi adresami do różnych instytucji, które czasem mogą się przydać w razie W. Wszystko fajnie  i lekkostrawnie podane. Tak jak już wspomniałam ja w każdym tygodniu czytałam  tylko ten dział książki , który autentycznie odpowiadał za mój aktualny stan i zawsze mi się lepiej robiło jak po porannych mdłościach popijając już śniadaniową herbatkę bez cukry czytałam jak to Kaz  właśnie trzyma głowę nad muszlą.Cena też przystępna bo ok. 46 zł za 565 kartek + kolorowa okładka że ho ho. Czasem warto sięgnąć  po lekturę przyjemną i pożyteczną i mniemam że ta taka jest :-) Jest też druga cześć tego bestseller- Dzieciozmagania z maluchem przez pierwsze 5 lat. Niestety jeszcze nie przeczytałam , ale nie martwcie się,  może  skończę przed 5-tymi uodzinami mojej Zosi.....


czwartek, 13 czerwca 2013

SUDOCREM - WSPOMNIENIA Z SZUFLADY




Nie wiem jak tego dokonałam, może dzięki pogodzie, może dzięki dobrym scenkom z życia mamy , ale postanowiłam przeglądnąć szufladę z przyborami kosmetycznymi mojej Zosi. No właśnie , nie myślcie sobie że Wy macie dużo kosmetyków, skoro ten robak ma już szufladę.No ale z drugiej strony wchodzą do niej też pieluchy, no a  bez nich obyłaby sie kosmetyczką , a to już standard jak na kobietę przystało.No i przewracając ową szufladę do góry nogami natrafiłam na listę rzeczy które muszę zabrać do szpitala i nie w razie zawału, a w razie rozpoczęcia akcji porodowej. Dziś to nawet śmieszna kartka, ale kilka miesięcy temu uchodziła w naszym domu za najważniejszy dokument i jego nawet krótkotrwałe zniknięcie z pola widoku wywoływało panikę - u męża oczywiście.Sprawa wyglądała dosyć poważnie, bo na kartce podzielonej na 3 część najdokładniej jak to tylko kobieta mężczyźnie opisać może znajdowały sie potrzebne przedmioty. Pamiętam że stworzyłam ją w oparciu o szereg informacji z książek , gazet, internetu i konsultacji z ówczesną moją położną. Szał pał by się chciało powiedzieć.O Sudocremie jeszcze wtedy nic nie wiedziałam , a może coś wiedziałam ale mało!Zaczełam go stosować gdy dostałam w szpitalu w paczce dla maluszka. Zaczełam też zgłębiąć lekturę na temat tego produktu, bo niby czemu miałby być taki dobry - opakowanie wcale ładne nie jest!O odpieluszkowym zapaleniu skóry mówić nie trzeba, każda mama się go boi nosząc jeszcze maluszka w brzuchu, jakoś tak to jest skonstuowane że wielu spraw się wtedy boimi. Ale bać a mieć dwie różne sprawy!No i oczywiście jak to ja, odważnie mi się udawało uniknąć zaczerwienonej pupy- przez tydzień cały. Wtedy nie pomna na nic, przypomiałam sobie jak to zawsze moja babacia mówi że najlepsza jest tetra dla dzici -szkoda tylko że sobie nie przypomniałam że pampersów to ona nie znała- no więc wysłałąm męża do sklepu. Mąż jak to mąż nie wiedział które kupić - kupił po opakowaniu z każdego rodzaju- miałam więc zapas na 5 lat conajmniej. Po dwóch dniach męczarni małej Zosi, pupy czerwonej jak nie powiem co, i stosu mokrych pieluch tak,  że nie dawałam rady zmieniać programów w pralce-poddałam się.Wziełam wiec małą tubkę kremu która dostałam  i postanowiłam że tak to doleczę.Owszem doleczyłam , jednak prawdą jest ze lepiej jest tym kremem zapobiegać niż leczyć. Przy okazji kuzynka udzieliła mi rady roku- na odparzenia nic  tylko maść tormentiol?? To że o tormentiolu nic nie słyszałam to jedno , a że to maść ogólniedostępna w aptece za grosze to drugie. Suma sumarum po 2 dniach pupa jak nowa. Sudocremu używam jednak profilaktycznie do dziś. Po kąpieli cieniutką warstwę nakładam na porządany obszar i od tamtego feralnego incydentu nie mam żadnych problemów a właściwie Zosia ze swoją szanowną pupą..Historia tego kremu sięga roku 1931 ale nie martwcie się nie będę historii tu opowiadała , chciałam was uspokoić na wypadek gdyby któraś myślała że nic sie nie zmieniło od tamtej pory w składzie kremu. Zmieniły się składniki , które dzięki rozwijającej się medycynie  wciąż są udoskonalane.Sudocrem zawiera m.in.: hipoalergiczną lanolinę, która pomaga w utrzymaniu prawidłowej wilgotności skóry czyli jej nie przesusza, tlenek cynku to taki środek  o działaniu ściągającym, który zmniejsza utratę płynu tkankowego i pomaga w regeneracji drobnych uszkodzeń skóry, benzoesan benzylu i cynamonian benzylu, które zwiększają przyrost komórek naskórka, a także wspomagają i przyspieszają proces jego regeneracji  oraz alkohol benzylowy - o właściwościach kojących i łagodzących podrażnienia. Wykazuje również właściwości antybakteryjne i przeciwgrzybicze.To wszystko razem , wciąż podkreślam że opakowanie nie jest atrakcyjne , za to środek jest skuteczny,może posłużyć w skalecznieach, otarciach, odleżynach, nie trzymaniu moczy a nawet trądziku. Na rynku dostępne są  pojemności 125g- od 9 do 16 zł i 250g- od 20 do 30 zł. Dla  dzieciaczków które mają problemy z pupą naprawdę polecam , bo tu lepiej zapobiegac niż leczyć .... Ah no i jeszcze nowość- kupując teraz w aptekach Sudocrem w polskojęzycznym opakowaniu można dostać gratisy: śliniaczek,czapeczkę lub poradnik"Gdy maluszek płacze"










środa, 12 czerwca 2013

CHWILA PRZERWY............

Właśnie wyłowiłam z sedesu kubeczek po jogurcie i łyżeczkę. Dlaczego? Bo Córka Druga przez moje:

"Wyrzuć kubeczek do kibla" zrozumiała że do sedesu. Następnym razem muszę mówić, że "do wiadra na śmieci" lub "kubła". Ten kibel to ja mam po tacie.

Ale to jeszcze nic. O tym, że w sedesie jest pudełko po jogurcie i łyżeczka poinformowała mnie Córka Pierwsza. Poinformowała mnie, natychmiast wskoczyła na kibelek, zrobiła siku i powiedziała:

- Już możesz wyciągnąć.

Czasami człowiekowi wszystko opada...



No dzisiaj dzień taki do niczego, na działce woda po kolana że rzodkiewka do góry dupcią pływa, więc tym bardziej wpis "w domyśle" z bloga Moich 100 błędów wychowawczych wydał mi się makarbrycznie śmieszny.Już zabieram się rozbawiona do pracy ......

wtorek, 11 czerwca 2013

TATA PRZY KĄPIELI - CZYLI CO DOBREGO W WANNIE SŁYCHAĆ

Pewnie jak większość z Was z wszyskich możliwych sił staracie się tego nieszczęśnika , męża i ojca waszych pociech  zaciągnąć do jakiejkolwiek współpracy przy obsłudze technicznej maleństwa.Oczywiście nie obywa się bez protestów mniejszych, większych, od opowieści o niezdarności i strachu, i o braku instynktu macierzyńskiego w przedstawicielach płci męskiej. Nas to jednak nie odstrasza i niczym bojówka dalej szturmujemy.... Ja na polu wali jakim jest wspólna asysta Zosi przy wanience wygrałam, ale było to tak łatwe zwycięstwo że podstęp aż wisiał w powietrzu. Otóż mojego męża z moją córka łączy wspólne zamiłowanie do zabawy.No i tatuś bardzo długo uczył Zosię uderzać rączką w taflę wody. Dziś Zosia w zakresie tej umiejętności doszła do perfekcji. Równanie w jej główce jest proste tatuś + wanienka= pluskanie . Co ja z tego mam? No nie moge powiedzieć że źle robi , no bo przecież on sie bawi z córeczką i jeszcze mi pomaga , a podobno o to mi chodziło! Co ja z tego mam pytam powtórnie? Mobilizację żeby jakoś Zosię zainteresować innym rodzajem zabawy. No i jedno z takich rozwiązań jest -Wielorybek zgrywek do kąpieli firmy Fisher Price.Super zabawka jak ją do wanienki włożyłam Zosia przez 15 minut siedziała nieruchomo. Wielorybek samodzielnie pływa po wodzie unosząc się na powierzchni wody.Z wielorybka tryska woda- Zosia szybko nauczyła się z tej opcji korzystać- świecą kolorowe światełka i dołączona jest kulka z rybka która nie tonie.Jak narazie jestem bardzo zadowolona, tatuś może mniej ale co tam.... Zabawka zasilana na baterie jak to zwykle z tą firmą była a koszt takiej przyjemności to od 50 do 60 zł. Za cene codziennego sprzątania  łazienki z hektolitrów woda- wolę wielorybka.








poniedziałek, 10 czerwca 2013

FIST CI WSZYSTKO UMYJE

No to przyszła pora na pokazanie mojego największego przyjaciela.Nie jest może przystojny i nawet imię jakieś takie z kosmosu za to jaki ambitny.....Czy Wy macie jeszcze to złudne uczucie że uda Wam się z wszystkim zdążyć i np, posprzątać cały dom jak już maluch zaśnie?Ja nawet z wielką pomoca męża czasem nie dawałam rady. Od kiedy tego Fist użyłam po raz pierwszy , to sie z nim nie rozstaję! Myję nim wszystko i wszędzie- w łazience co mi tylko pod rekę wpadnie  zlew , kram , muszla , płyki, prysznic, wanna, niedługo to bym nim nawet tubkę z pasta do zębów umyła.W kuchni to samo -piekarnik , kuchenka, zlew , blaty, płyty , palniki, szafki , okapy, no może środek lodówki tu oszedzę .Słuchajcie wszystko nimi psikam- nawet klamki i drzwi ,no może szyb nie- w każdym razie jeszcze nie :-) ale wszystkie framugi już tak :-) Super

DLA MAŁYCH ANIOŁKÓW

Co prawda to dziś jest poniedziałek , ale nie myślcie sobie że poniedziałki są be! Rano, nim zaczełam funkcjonować , bardzo odważna sąsiadka zadzwoniła do mnie z zaproszeniem na kawę!Cóż było robić , zabrałam młodzież, sprzęt do jej obsługi i pojechałam. Siedząc przy stoliku , pod szumiącą czereśnią , nad rabatą z makami i łubinem kolorowym córka sąsiadki niespodziewanie  zaczeła się modlić.No nie powiem aura i może skłaniała do tego , ale.... Jak to na 3 latka przypada , jednym tchem , już cała czerwona prześlicznie powiedziała Aniele Boży..... No zrobiła na mnie wrażenie , achów i ochów nie było końca. Ale do czego zmierzam - ją tej modlitwy nauczyła mama, a mnie nauczya jej babcia. Gdzie te babcie są teraz że mama uczy pierwsza modlitwy?? Powiem wam- pracują!! No więc szybciutko przemyślłam sprawę, dokształciłam się i efekt jest! Może nie jest to najbardziej romantyczna nauka pierwszych modlitw , ale za to szalenie pragmatyczna- kostki do modlitwy :-) No i fajnie , bo co prawda Zosia ma 10 miesięcy , ale babcia czasu nie ma, mama cierpliwości , a dziecko niech się już zapoznaje z tematem :) Na przeciw moim  oczekiwaniom wyszło wydawnictwo św. Pawła . Edycja zawiera 7 kostek z różnymi modlitwami :dziesięć przykazań Bożych, Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo, Dzień dobrych uczynków, Mini Biblia dla dzieci, Aniele Boży, Jezus uczy mnie dziękować. Kostki kosztują ok 19.95 w wydawnictwie za sztuke, wymiar to 7 cm na 7 cm . Więc jesli któraś z Was będzie czuła potrzebę zacząć z maluchem wcześniej edukację - to myślę że to jest bardzo dobry pomysł biorą pod uwagę, że w wielku 8-12 miesięcy dziecko wykazuje wielką miłość do układania, przekładnia, przerzucania , i wszystkiego innego na prze.......




niedziela, 9 czerwca 2013

SZYBKA KUCHNIA i GARNEK

No nie trzeba zgadywać, że w kuchni spędzam tyle czasu jako ochotnik co dojść do lodówki , wyciągnać z niej coś pysznego , nie łudźmy się - jogurt- i dalej tanecznym krokiem wrócić do swojej pociechy. Niestety, są czasem dni kiedy i nawet pociecha wymusza na Tobie dłuższe przebywanie na terenie kuchni! I ja zawsze się zastanawiałam w takich trudnych momentach czemu nikt nie wymyślił garnka który  gotuje i np. piecze  i jeszcze chciałam żeby był ładny , no i może mył się w zmywarce. No i jest- garnek firmy Termisil. Pewnie za testerów mają mamy z dzieciakami na rękach,a żeby podnieść poprzeczkę głodny mąż siedzi przy stole.Siedzi nie siedzi , garnek jest i to jaki :-) To może teraz trochę nudą powieje, ale powiem szczerze że jestem zszokowana- ładny- bo wykonany w całości ze szkła (cenię sobie taki atut), w zmywarce czuje się jak ryba w akwarium - czyli nie rysuje się i nie matowieje, jak masz chwilkę możesz sobie poobserwować jak marchewka zamienia się w marchewkową zupkę, szkło jak to szkło nie przejmuje zapachów , używamy do lodówki, do mikrofalówki, do piekarnika , na kuchenkę elekrtyczną , i możesz tak postapić z tym naczyniem w ciągu minuty przekładając je z miejsca w miejsce , ponieważ znosi różnice nagłych temperatur, czyli granica jego szoku termicznego to 190 stopni..No i dochodzi stosunkowo niska cena , a to już sprawia , że chcę co mieć!!!Standardowo obiecuję że zamieszę nagranie prezentacyjne :-) no i zdjęcia z próby przygotowania jakiegoś dania-będą to zdjęcia żebym nie musiała się całkowicie ośmieszyć brakiem umiejętności w tym zakresie :) a narazie obejdziecie się smakiem ! Ja też bo jest 1:30 :-) w nocy!


środa, 5 czerwca 2013

OBRAZKI DLA MALUCHÓW,wyd.OLSIEJUK


To jak ważne jest czytanie niekomu mówić nie trzeba. I to jaki wpływ ma kontakt dziecka z nauką na jego kreatywność to też sprawa bezdyskusyjna! Ale jak do jasnej ciasnej w całym tym natłoku przeróżnych pozycji wybrać te najbardziej wartościowe?? Hm , cóż mogę powiedzieć najpierw trzeba uwzględnić wiek i etap rozwojowy dziecka, potem docenić jego zainteresowania , no a na końcu oszacować jego możliwości poznawcze- czyli co on może z takim przedmiotem zrobić, a zapewne może dużo. Dziś chciałabym zwrócić Waszą uwagę na bardzo miłe i wytrzymałe, co jest równie ważne jak miłe :_)  książeczki wydawnictwa Olesiejuk - dla małych milusińskich gorąco polecam -Obrazki dla maluchów. Seria składa sie z 20 pozycji o bardzo ciekawych tematykach. Ale najważniejsze jest to, jak są one sprytnie skonstruowane- zaokrąglone rogi - oczka sobie nie wybijesz, tekturowe łączone strony- kartek nie zjesz, co najwyżej polizać można, dla bardziej upartych można strony powyginać ale i tak nikłe szane na ich urwanie. Ze strony merytorycznej  sytuacja jest bardzo prosta- wybrany obiekt lub scenka w zależności od tytułu książeczki  i i podpis , wszystko to na białym tle. Można by zapytać , albo nawet stwierdzić że to żadna rewelacja. No dla dorosłego to żadna , ale dziecko  w wpieku od 0.5 do 2 lat właśnie w ten sposób najlepiej przyswaja wiedzę. Potrzebuje obrazka, który utożsamia z czymś rzeczywistym, kolory muszą być soczyste i wyraźne, tak żeby do tych małych główek nie docierał nadmiar informacji, którego niestety nie są w stanie przyswoić. Moja Zosia je uwielbia, nie je ,nie liże, nie gryzie, kulturalnie przekłada strona za stroną i ogląda. Polecam bardzo serdecznie bo i cena nie jest najgorsza od 6 do 9 zł. Kolejna fantastyczna pozycja, ale to już dla starszych i do tego dla dziewczynek to bajeczki z serii Prawdziwa księżniczka . Seria ta opowiada przygody Zosi małej dziewczynki która oczywiście chce być księżniczką i jak księżnicza się zachowywać, ale jak to w życiu bywa nie zawsze tak wychodzi jakby dzieci chciały. Cały cykl to 4 książeczki - "Zosia i odwaga", "Zosia i dziewczęcy wdzięk", "Zosia i koleżeńskie zachowanie", "Zosia i złe zachowanie".Książeczka ma już miekkie  strony , a konstrukcja tej ksiączeki jest taka, że na jednej stronie Zosia robi coś w niewłaściwy sposób, na drugiej już jak księżniczka elegancko i przykładnie.Bardzo przyjemna , nieprzegadana kolorystyka, fajne rysuneczki , bardzo miło dziecku się tłumaczy podstawowe problemy z odpowiednimi zachowaniami bazując na tym, iż każdy chce być grzeczyny. Rónież gorąco polecam . Już wkrótce filmik pokazujący te książeczki ...





















poniedziałek, 3 czerwca 2013

TOMMEE TIPEEN - MAGICZNA MATA EXPLORA!!

Cóż tu ukrywać od kiedy Zosia zaczęła siadać na swoim krzesełku i okazało się że jej rączki wykonują masę pracy aby nic, absolutnie nic nie znajdowało się w jej pobliżu byłam całkowicie bezradna. Dziś już nie jestem - udało mi sie odnaleźć niebanalny produkt, którym zapanowałam nad sytuacją. Firma Tommee Tippeen wykazała się wielką kretywnością i realizmem i wydała na rynek MAGICZNĄ MATĘ EXPLORA.Właśnie sprawdzam jej wytrzymałość na rozciąganie.

Mineło kilka miesięcy , a mata jest nie do zniszenia, ani woda, ani raczki Zosi,ani zmywarka, ani rozciąganie , ani szarpanie ani nic , no może oprócz ognia ,ale tego nie bedziemy testować,nie jest w stanie wpłynąć na ten przewspaniały produkt! Mówię przewspaniały , bo już wiele razy uratował mi naczynia i kuchnię!Ciagle się świetnie przykleja do krzesełka , przyssawk też dobrze trzyma ,to prawda że przykleja się tylko do płaskich rzeczy, no ale jeszcze nie widziałam porowatej powłoki na talerzyk dla dziecka, no i moje drogie dziecko nauczyło się dzięki niej nie wyrzucania talerza poza obręb koromosła na którym siedzi, bo już wie że nie da rady. Cena nie jest jakaś zaporowa , więc tym bardziej warto zainwestować, a jeśli któraś z Was ma to pisać mi tu zaraz  jaki odsetek naczyn poszedł się r... ?

CHYBA ZACZYNAMY ......

Wszyscy mili , zaintersowani i mający chwilkę czasu, właśnie jestem na etapie zapoznawania się z zabawką firmy Fisher Price i już niedługo zobaczycie efekty moich zmagań , także nic tylko się cieszyć!!



STRASZNE ZŁE|GO POCZATKI

Wiem , że to starszne ale na chwilę obecna proszę o odrobinę cierpliwości :-).Staram się jak mogę zdobyć dla Was jak najbardziej wartościowe produkty , które pomogą nam w tych trudnych czasochłonnych zajęciach :-)