Zachodzące słońce , w tle chmury leniwie przewalają się po ciepłym niebie. Lekki wiatr porywa materiał namiotu w którym siedzi stara kobieta.Piec tabum, na nim w metalowej misie podskakują skwierczące nasiona i grzeje się szafran zmieszany z masalą ....stara kobieta stoi nad misą ręka miesza grzejącą się potrawę. Unoszący się aromat i para otula ją niczym magiczny welon otulając postać coraz mocniej, coraz bardziej , coraz intensywniej......
Książka Richarda C. Moraisa : Podróż na sto stóp" to magiczna opowieść o aromacie. Aromacie który uwalnia miłość , miłość która ląduje na talerzu.Talerzu który jest ponad podziałami. To opowieść o chłopcu który ma marzenie , tylko jedno, jedno szczere i prawdziwe - zostać kucharzem!I o życiu , które niczym długa nitka makaronu oplata łącząc pasję , miłość , aromat , trud , pot i marzenia . Książka fascynująca bo pachnie, a czym, to już bez znaczenia , bo zapach jest i tak odurzający.....
Przeczytałam z rozkoszą, ze smakiem.Gdy coś Ci smakuje chcesz więcej więc i ja postanowiłam zjeść jeszcze kąsek - płytkę dvd z filmem. I tu wielkie rozczarowanie -film jest jak jeden składnik smakowitej potrawy.Piękny, ładny, ale tylko jeden i szybko się nudzi, bo niestety film ma ramy czasowe, a książka nie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz