Czasem mi się zdarza , że zostaję zaproszona w sposób oficjalny, wcześniej ze mną uzgodniony, taki który mi odpowiada , na spotkanie zwane towarzyskim! Rzadko bo rzadko, ale jest taki nikczemny rytuał !Mam sporo sympatycznych osób w moim gronie ale jak na złość całemu światu , te które jakoś najlepiej na mnie wpływają jeszcze nie osiadły w rodzinnych gniazdach! No i zapraszają na pogaduchy za miesiąc, 14.01.2013 w kawiarni takiej a takiej w tym a w tym miejscu! Oficjalny mail żeby nie było stękania i krzyczenia w słuchawce! Strasznie rozsądnie z ich strony pomyślałam , no i nie odpisała na wiadomość oczywiście ,Wszak teraz , bo powzięłam już samozwańczą myśl że pójdę, musiałam uruchomić całą machinerię pozwalającą mi na wyjście! Czyli telefon do męża, czy będzie w tym dniu w domu, wpis do kalendarza głównego że 14 jest dnie zajętym dla mnie, wpis do mojego terminarza że mam spotkanie , wpis do terminarza męża że nie ma mnie w domu,telefon do teściowe czy da radę z Zośka zostać, wyjazd na zakupy - kaszki, mleka modyfikowanego, i pieluszek nigdy za wiele!Pierwsze informacje dotarły po godzinie - tak mąż będzie po 16:30 jak skończy pracę i jak już musi to zostanie z własnym potomkiem w obiekcie zwanym dom ale na moje ryzyko!Wiecie co to znaczy? Że czasem mogę nie mieć do czego wracać.Babcia była druga, zdeklarowała się utrzymać w ryzach posady mojego domu , a jeśli tylko zobaczy niebezpieczne objawy to będzie reagować! Oki jedzenie jest , opiekuni są! Co teraz? Teraz odpiszę na wiadomość! Odwykłam od form grzecznościowych i co się będę pocić nad nimi- napisałam BĘDĘ! Ale za to
drukowanymi- powinny docenić!I wróciłam do standardowego bytowania matka- dziecko i cała reszta! Dzień przed spotkaniem zadzwoniła do mnie siostra , pogadałyśmy i powiedziałam jej co mnie czeka żeby mi nie mówiła że siedzę tylko w domu z tym dzieckiem ,że zostałam zaproszona na spotkanie z koleżankami ! Ja i koleżanki i kawa i wyjście , wręcz jej ćwierkałam do telefonu! Ale mimo że młodsza, a może właśnie dlatego, to jednak żyje w realnym świecie zmiażdżyła mnie 4 pytaniami
- "Paznokcie zrobione, fryzjer był , co sobie kupiłaś na ta okazję i jak się pomalujesz ?"
CO? FUCK FUCK FUCK!NO i udało się, rozpierdzieliła mi w ciągu kilku sekund życie towarzyskie! Obuchem w łeb ! PUF PUF!Siadłam sapłam ze dwa razy: przecież nie ma tak złej fryzury, paznokcie mam to też plus i nie obgryzam ich jak co niektórzy, jakiś tam pseudo makijaż zrobię sobie , a w czym pójdę , w tej sukience co się zawsze w nią mieszczę , nawet nie jest zła! I kolejny raz obuchem w łeb! Po 2 minutowej ciszy w słuchawce kiedy to ja przygotowywałam strategię moja siostra czytała mi w myślach- bezczelne! I mówi
-" Aga masz odrosty- ciul że na 0.3 mm ale masz, więc dzwoń do pierwszej lepszej fryzjerki, i nie myśl że zrobisz dobry makijaż w 3 minuty przed wyjściem, to że masz nie pomalowane paznokcie to już ciul ale czy są idealnie zadbane? Odpowiadam że nie, więc dzwoń do tej swojej kosmetyczki niech przyjedzie Cię ogarnie, i kurde jeśli myślisz że wyjdziesz w tym łachu w którym chodzisz od początku ciąży na wszystkie okazje to ci Bóg rozum chyba odebrał! Jazda na zakupy, Zosię zostaw w domu i weź ogarnij! Kobieto idziesz do ludzi i to jeszcze nie dzieciatych ! To się dopiero wrobiłaś!"
-" Wrobiłam?Przecież to moje koleżanki!"
Z całych planów jakie mi siostra narzuciłą skorzystałam tylko z fryzjera! Stwierdziłam że reszta jest oki!
KURWA że już inaczej nie powiem , wchodząc do kawiarni wiedziałam że to był błąd, a jeszcze minutę temu cieszyłam się z moich nowych włosków i spotkania. 4 wysokie , szczuplutkie babeczki, siedzą sobie przy stoliczku, elegancie swetry, marynarki, narzutki, makijaż tak głaski że mucha by się pośliznęła , w porównaniu z moim gdzie mogłaby się zabić o pierwszy lepszy fałdek pudru nałożonego w tempie atomowym !Paznokcie błyszczą ,bransolety po łokcie, kolczyki po ramiona !Czar prysł!I ja - co prawda świeżo malowana ale nie ufryzowana, świetna czarna sukienka która wiele już w życiu ze mną przeszłą,makijaż no cóż , jeszcze farby nie puścił, paznokcie są, że nie pomalowane to nic nie szkodzi. A najgorszę jeszcze przed nami !
Ble , ble , ble i ble , moja Zosia sensowniej mówi .No ale dobra , co słychać , jak Ci się powodzi, jak mąż , jak dziecko, jaka Ty jesteś biedna,czy masz kredyt, tyle na głowie jak Cię szkoda, itd. - lamentu nad moją biedną osobą nie było końca. A u jednej dobrze wszystko , jest bardzo zadowolona , rozwiodła się z mężem , bo w zasadzie jej nie potrzeby był do niczego (sprostuję-rozwiodła się bo tamten ją zdradzał) , u drugiej oj tak cudownie jej się układa , pracuje w wielkiej korporacji, jest strasznie zajęta robi karierę międzynarodową (sprostuję - pracuje w drukarni, fakt międzynarodowej i jest tłumaczką francuskiego), trzecia wydaje wszystkie pieniądze na podróże , dzieci i pieluch nie dla niej , po co się wiązać (sprostuję , jest już starą panna i oddała by wszystko za silne męski ramię , ale ma za to bilet lotnicze z połowy globu , i do nich się przytula), czwarta pracuje tak sobie , żyje tak sobie , i jest jej dobrze- kawa w kawiarniach , wyprawa do Afryki, pisze teksty do gazet , poznaje ludzi( nie ma co prostować tak jest- nigdy na niczym jej bardziej nie zależało niż na swojej własnej wygodzie)
No a ja? Hm, mam małą Zosię która zawsze wyciągnie do Ciebie rękę nawet jak ma upaprane i wybrudzi Cię całą, da buziaka , która małpuje wszystko i rozpierdziela dom na kawałki, jeden facet , w jednym łóżku, który wciąż klepie że Cię kocha, który wciąż mówi że jesteś piękna , który zawsze uwzględni Twoją obecność przy śniadaniu i nawet pamięta Twoje imię, trochę przytyłam, trochę mniej fryzjera, dużo więcej szczerości, nudna praca w wymarzonym zawodzie, realizuję marzenia na które kiedyś nie było mnie stać.Tak szara nudna rzeczywistoś jak flaki z olejem! Popatrzyłam na nie i ich wyłupiaste gały! I wtedy pomyślałam że jestem piękniejsza niż one wszystkie , że ja mam do kogo wracać , że ja mam co po sobie zostawić ,że to już nie są koleżanki, że życie nas poróżniło bardzo. A gdy jedna z nich mi powiedziała że o nich przynajmniej ktoś kiedyś powie że o siebie dbały ,to nie wytrzymałam i powiedział że o mnie ktoś kiedyś powie babcia , i że mój mąż nie boi się mnie, widząc rano w lustrze moja prawdziwą twarz! Podziękowałam za spotkanie i poszłam, kupiłam Zośce bluzeczkę, mężowi wino i wróciłam do swojego gniazda , a tego co w nim jest ani fryzjer, ani kosmetyczka a nic na świecie mi nie zastąpi.
Nie bądźcie frajerkami , spotkania z ludźmi któży nie żyją tak jak Ty zawsze skończą się jakimś zonkiem! Póki nie urodzi , to nigdy nie zrozumie jakie wartości są ważne, teraz dbanie o siebie do takiego stopnia to dla mnie pierdoła , kiedyś była ważna i rozumiem dziewczyny. Ale teraz dzieli nas przepaść i nic tego nie da rady zmienić.Więc chcesz iść na takie spotkanie to ogarnij się na tip top i nie gadać o dzieciach , bo one nie chcą słyszeć o mleku co wycieka, o pampersach, o spaniu w trójkę i facecie który starzeje się tak samo jak ty.Zawsze dla nich będziesz biedna, życiem styrana kobieta. One jeszcze nie wiedzą że rodzicielstwo to wyższy poziom trudności....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz