Ot i co , jak już niepodważalnie stwierdziłam dzieci kontakt z książką w formie papierowej mieć muszą! Ja od jakiegoś czasu jestem bacznym obserwatorem jak Zośka uczy się czytać :-) i rozróżniać zwierzęta. Codziennie rano bierze z pudła tą właśnie pozycję i każe sobie tłumaczyć co jest na obrazkach!Pokazuje paluszkiem najdrobniejsze szczegóły i trzeba jej tłumaczyć , to Bambo a to mamusia jego, tu herbatka a tu pan Słowik, to marchewka ,a tu kotek pije mleczko. Z żadną inną książką tego nie robi! Pewnie w mleku matki wyssała miłość do Juliana :-) Książka zawiera aż 16 wierszyków z czego muszę przyznać 3 nawet ja nie znałam :-) ale człowiek mądry uczy się przez całe życie! Oczywiście co jest podstawą przy maluchach- twarde kartki. No i grafika Marianny Jagody-Mioduszewskiej, której jak się okazało moja córka jest wielką fanką.Ciężko mi powiedzieć ile ona kosztuje bo dostaliśmy ja w prezencie, i to jak najbardziej trafionym...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz